środa, 28 października 2015

PRATRUCIZNA


Narzekający parasol


Nie chcę ciągle tak moknąć!
parasol krzyczy zawzięcie –
w środy, soboty, niedziele,
rano i wieczór, przy święcie!


Zawsze po każdej ulewie
kaszlę i kicham okropnie,
a chory jestem dlatego,
że w deszczu moknę, wciąż moknę!


I nikt się o mnie nie troszczy,
ludziska za nic mnie mają,
a przecież gdy jest ulewa,
nawet kalosze kichają!


Myślał parasol uparcie
i wpadł na pomysł genialny,
gdy była kiedyś ulewa,
to zrobił się przemakalny!


I nikt już od tamtej pory
na deszcz go z sobą nie bierze.
Jest parasolem słonecznym!
 a słońce piecze, oj! piecze!


Jest parasolem słonecznym,
wychodzi na dwór, gdy żarzy,
martwi się teraz okropnie,
że słońce praży i parzy!

 Hanna Bandura


*****************

Doskonały wstęp..

Często,  głębiej rozważane najprostsze słowa, te najbardziej dziecinne, stanowić mogą piękną refleksję. Oczywiście niezaprzeczalnym prawem każdego z nas jest możliwość spostrzegania świata w dowolny sposób. Z owej przyczyny, powyższa treść stanowić może dziecięcą rymowankę lub błyskotliwą refleksję na temat narodowej pratrucizny..

Trucizna – substancja zaburzająca prawidłowe funkcjonowanie organizmu, niejednokrotnie śmiertelna. Dziś znamy szeroką gamę trucizn o działaniu destrukcyjnym dla człowieka:
cykuta, wilcze jagody, arszenik, cyjanek, itd…


Do obszernego zbioru substancji śmiercionośnych, dołączyłabym jeszcze jedne z najstarszych – pratrucizny nazwane przeze mnie śródwiecznymi skazami.

Należą one niewątpliwie do grona najbardziej niebezpiecznych trucizn wszechczasów, ponieważ wpływają nie tylko na organizm, ale przede wszystkim na światopogląd.

Co osiągnąć może człowiek pozbawiony zdrowego, REALNEGO światopoglądu? Co może zdziałać, mając zaburzony obraz istniejących perspektyw, otwartych przed nim drzwi? Może jedynie istnieć.. Istnienie bez świadomości życia wyobrażam sobie jako ciągły głód, spowodowany brakiem umiejętności pozyskania pożywienia, mimo wszechobecności wszelkich potrzebnych produktów.




Z ową skazą borykamy się od wieków. Piętno wojenne w nieoczywisty sposób do dziś dotyczy polskiego społeczeństwa. Prapokoleniowa mentalność w znacznym stopniu towarzyszy naszemu życiu.

Ogromna niegdyś wiara Narodu Polskiego przełamywała srogie bariery.. Nie dlatego, że była magiczna, ale dlatego, że spełniała swą funkcję – jednoczyła. Nie wolno jednak pominąć innego faktu, na dziś mniej pozytywnego – czasy wojenne wykształciły w Polakach poczucie dużej anonimowości. 

Dlaczego?

Jednoczenie się przekształciło się w „po prostu bycie zbiorowością”, a wiara tak, jak niegdyś, wiązała się z ogromną niezrozumiałą pokorą i bojaźnią. Niezrozumiałą, ponieważ przyjmowaną odgórnie – od pradziada, dziada, ojca.. Bez refleksji.

To wszystko wyraźnie widać DZIŚ. Niewielu z nas sięga po te górnolotne marzenia.. Niewielu przeobraża je w realne plany. Wciąż sądzimy, że bycie częścią społeczeństwa wystarczy.. Że skromne życie jest pokorne. Dzieje się tak, ponieważ błędnie rozumiemy istotne życiowe pojęcia, np. POKORĘ.




PKORA – niewątpliwie nie oznacza bierności  i zdecydowanie jej nie propaguje; w wierze oznacza uznanie autorytetu Stwórcy, uległość wobec Niego, zależność i wdzięczność.. Nie oznacza natomiast strachu, nie blokuje aktywności i nie zabija ambicji.. Wprost przeciwnie – weryfikuje jakość naszych zamiarów, rozwija, pomaga dostrzec osobistą wrażliwość.. To piękne narzędzie dzisiejszych czasów lecz tak błędnie rozumiane.

BOJAŹŃ – nie usiłuję nikogo obrazić ani urazić, ale sądzę, iż to mało aktualne sformułowanie. Konfrontując się z owym sformułowaniem postrzegam je raczej jako brak zuchwałości. Nikt nie oczekuje, że będziesz się obawiać, czy bać się.

Tak więc precyzyjniej ujmując – za pratruciznę uznaję pasywność warunkowaną zabobonem oraz nieadekwatną obawą. To problem wart rozważenia, ponieważ mamy do czynienia z dużą ilością takowych barier na skalę ogólnospołeczną.


NUMER 1

RELIGIA
Często przywódcy religijni, bądź osobiste autorytety religijne wywołują w nas skrajne emocje i sprzeczne przemyślenia. Dzieje się tak, ponieważ w czasach „wolności słowa” każdy przypisuje sobie prawo dowolnej interpretacji zupełnie wszystkiego. W efekcie, w różnych miejscach kultu tego samego Boga usłyszeć można wiele wersji postępowania uznawanego za dobre, poznać wiele „właściwych” dróg, otrzymać całe mnóstwo prostych recept na uzyskanie przepustki do obiecywanej wieczności. Wśród owego bombardowania i powstałego w jego wyniku gęstego dymu, gubimy się i sami już nie wiemy kim właściwie powinniśmy być.

Gdyby nie pratrucizna, popychająca nas do ciągłego podporządkowywania się określonym z góry regułom, sami zechcielibyśmy zweryfikować własne przekonania i skonfrontować zaszczepiane nam treści z wiarygodnymi źródłami, co w rezultacie zaprowadziłoby nas do wykształcenia osobistej refleksji, opinii i postawy. Nie zachęcam do zuchwałego wygłaszania zdania na każdy temat, BO TO FAJNE.. Zachęcam do WERYFIKACJI treści, które przyjmujemy za pewnik.. A przyjmujemy je zupełnie bezpodstawnie. Przez wszechobecność mitów religijnych i dużego nasycenia zabobonem społecznym, wiele osób, które regularnie uczestniczą w życiu instytucji religijnych, czy miejsc kultu, popada w bezmyślną rutynę – bo tata chodzi, bo mama chodzi, bo babcia kazała..

Sęk w tym, że chęć uczestnictwa w uroczystościach religijnych nie jest w tej sytuacji motywowana wiarą, czy pewnym głębokim pragnieniem, ale strachem.. Strachem, że jeśli nie pójdę to: ….. . Żadna wiara, nie tylko ta na tle religijnym, NIE MOŻE BYĆ MOTYWOWANA STRACHEM, ponieważ nie jest szczera, a nie będąc szczerą nie jest prawdziwa więc nie przynosi żadnego efektu. 




MOTYWACJA jest niezmiernie istotnym elementem ludzkiego życia. To ona podnosi nas codziennie z łóżka, pozwala pokonywać trudności, sprawia, że poznajemy wartość życia.

Uogólniając, popularną pratrucizną jest błędne źródło motywacji, jakie stanowi strach, często ujawniający się w sferze religijnej. Zamieńmy strach na ciekawość i chęć rozwijania szczerej wiary, opartej o osobistą refleksję wzmacnianą lekturą.

OBALAM ZABOBON – „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła”.


NUMER 2

SZKOŁA
Według idei, powinna rozwijać indywidualność jednostek, kształtować charakter i budować poczucie własnej wartości. Często jednak bywa zupełnie inaczej. Szkoła niewątpliwie stanowi pewne źródło rozwoju, ale to kolejna instytucja „UOGÓLNIAJĄCA.”

Największą bolączkę polskiej edukacji stanowić powinien BRAK KREATYWNOŚCI. Szkoła prezentuje nam wzorce, uczy szeregu reguł, jednak nie objaśnia W JAKI SPOSÓB MOGĘ SIĘ UCZYĆ, W JAKI SPOSÓB MOGĘ ZNALEŹĆ NAJSKUTECZNIEJSZE ROZWIĄZANIE DLA MNIE SAMEGO, JAKA METODA POZOWLI MI OSIĄGNĄĆ LEPSZY ROZWÓJ. Na owe zapytania nie uzyskamy odpowiedzi w szkole, gdzie młodzi ludzie spędzają znaczną część czasu.




To wtrąca nas w sidła kolejnej pratrucizny – braku poczucia własnej wartości. Jeśli nie odnajdziesz się wśród puli zaprezentowanych Ci w szkole metod działania, odczuwasz frustrację. Ponieważ nie masz alternatywnego rozwiązania, a część grupy jest w stanie dostosować się, świadomie bądź nieświadomie odbierasz sygnał – NIE DAŁEM RADY. Jeśli tego typu sytuacje staną się regularnym schematem, mogą doprowadzić do wyuczonej bezradności.

Tego typu pratrucizna jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ utrzymuje się na dalszych etapach życia w wielu jego sferach. Wzrasta w nas błędne przekonanie, że nasza indywidualna aktywność nie ma większego znaczenia, że nasze zdanie nie robi różnicy, a nasz sprzeciw czy aprobata nie są respektowane. 

BŁĄD, wszyscy jesteśmy tylko sobą dopóki pozwalamy sobie w ten sposób myśleć. Stajemy się WRESZCIE SOBĄ, gdy docenimy własne, indywidualne cechy. Jeśli lubisz siebie, wysyłasz intensywny sygnał innym, którzy wychwycą go i przyjmą. Jeśli nie znasz własnej wartości, inni również Cię nie zauważą.




POWIEDZENIE – Co wolno wojewodzie, to ….. :) - OBALAM!

Żyjemy w świecie szans i niepowodzeń. To od nas zależy, który wybierzemy. Niewątpliwie, szczęśliwymi uczyni nas świat SZANS, pozbawiony mentalnych trucizn.

Nie sugeruj się wszelkimi odgórnie przyjętymi, niepisanymi zasadami społecznymi, ponieważ nie wszystkie są moralne i dobre dla Ciebie. Zastanów się, czy główna polska (i nie tylko polska) narodowa pratrucizna – „I tak źle i tak niedobrze” – nadal powinna gościć w Twoim życiu. Edukuj się i poszukuj źródeł DOBREJ MOTYWACJI, która zaprowadzi Cię do świata wielkich szans i jeszcze większych osiągnięć.





Miłego dnia!

czwartek, 7 maja 2015

NEO-PRL – na poważnie

Dzień dobry wolna Polsko!


Dziś zastanowimy się nad wartością aktualnie pojmowanej wolności i super-demokratycznej swobody.


Może temat sam nasuwa się z powodu nadchodzących wyborów, a może po prostu coraz bardziej uwiera aktualna, niepisana definicja wolności.

Nie organizuję tu kolejnej debaty czy uroczej autoprezentacji poglądów politycznych, nic z tych rzeczy. Zupełnie niepolitycznie pragnę zwrócić zarówno swoją osobistą uwagę, jak i Waszą, Drodzy Czytelnicy, na pewien istotny fakt – jak bardzo nieaktualne jest dziś promowane, liberalne ujęcie wolności i demokracji, nie tylko w polityce, ale także i zwłaszcza w naszej psychice.


Brzmi niedorzecznie?
Udowodnię, że owe twierdzenie nie ma nic wspólnego z fikcją.

Wolność – wartość podstawowa, niepowtarzalna i ultra-istotna. Nieodłączny element szczęścia każdego człowieka, a także innych istot żywych. Mentalny niezbędnik sukcesu. Tlen, paliwo, siła.

Wolność, od zarania dziejów, niewątpliwie stanowiła główny cel dążeń ludzkości. Jej cenę niejednokrotnie stanowiło nieprzeciętne cierpienie, a nawet utracone życie. Jednak wielu ludzi, jeśli nie wszyscy, zgodnie przyzna, że bez wolności niczym nie różnimy się od świata nieożywionego. To ona stymuluje potencjał człowieka, pozwala mu działać.

Większość członków polskiego społeczeństwa albo pamięta czasy PRL-u albo jest świadoma owych realiów, czerpiąc wiedzę ze źródła – pokolenia rodziców czy dziadków.

Ciężko zaprzeczyć, iż w owych czasach wolność Polaka cierpiała. Nie zamierzam zgłębiać teraz aspektów czysto politycznych, które tłamsiły wolność, jednak pragnę na chwilę zanurzyć się w sferze psychicznej funkcjonowania społeczeństwa PRL-u.

Propaganda – nikogo nie zaskoczyłam, prawda?


  • narzędzie zabijające wszelki indywidualizm jednostki ludzkiej
  • wyjątkowo przedmiotowe postrzeganie człowieka
  • karykaturalnie fałszywa promocja sukcesów ustroju
  • machina powierzchownie stereotypizująca ludzkie cele
  • drastyczne wpajanie bezrefleksyjnego kultu pracy fizycznej
  • karmienie fałszywym przekonaniem o międzynarodowych przyjaźniach państwa polskiego
  • absolutna redukcja tematów niewygodnych


Ogólnie ujmując, PRLowski człowiek: kocha pracę, pracuje w imię dobra państwa, nie wymaga wiele od świata, wymaga od siebie, „jednoczy” się ze społeczeństwem, nie wychyla się ponad szereg.

Rzeczywiście ukazując, PRLowski człowiek: jest pozbawiony celu, ponieważ cel sam w sobie stanowi praca, nie snuje refleksji nad życiem, ponieważ myślenie nie jest utylitarne, nie posiada poczucia własnej wartości, ponieważ niczym nie różni się od pozostałych członków społeczeństwa.

PRL mija, nadchodzi WOLNA POLSKA.

Społeczeństwo zaczyna oddychać, rozpoczynają się narodziny polskich przedsiębiorców.


No pewnie.

Jest 2015 – Polska – wolność słowa, wolność wyznania, wolność działalności prywatnej, wolność również w sferze edukacji, generalnie – WOLNOŚĆ WYBORU.

Na pewno?

Jak dziś określilibyście WOLNOŚĆ Drodzy Polacy?
Może warto rozważyć synonimy WOLNOŚCI?

Więc ja zacznę.

WOLNOŚĆ 2015 = MANIPULACJA

O manipulacji pisałam już wcześniej, ale często będę powracać do tego zjawiska, ponieważ stanowi ono „substytut” większości podstawowych wartości, które powinny kształtować grunt dla ludzkiego życia, a kształtują go jedynie pozornie.

Czy aby na pewno mamy dziś do czynienia z WOLNOŚCIĄ WYBORU?

Oczywiście! Mamy pełną swobodę wyboru SPOŚRÓD OFEROWANEJ PULI. Oznacza to nic innego, jak podstępne złudzenie wolności bliskie propagandy.


Warto zwrócić uwagę na subtelny fakt – manipulacja psychologiczna jest znacznie skuteczniejszym i bardziej niebezpiecznym narzędziem aniżeli odgórny nakaz czy też zakaz.

Z jednej strony jesteś karmiony hasłami – „MOŻESZ (głównie mieć) WSZYSTKO”, z drugiej pasiony definicjami POSIADANIA WSZYSTKIEGO, czyli: wysokiej pozycji społecznej rozumianej przez wysokie stanowisko zawodowe, wyższe wykształcenie, wyższe zarobki, wyższe kwalifikacje.

Wyraźnie wylansowany został trend formalizacji ludzkiego szczęścia.

Próby odstępstwa od ogólnoświatowej „fali sukcesu” są drastycznie tłumione potężnymi dawkami wątpliwości. Co mam na myśli?

  • Zdecydowana większość młodzieży podejmuje studia – świetnie.
  • Wielu z absolwentów decyduje o kierunku studiów losowo – „bo po tym jest praca”, „bo po tym są pieniądze”, „bo brzmi nieźle”, a zwłaszcza – „bo co powiedzą rodzice” (choć do tego przyznaje się niewielu).
  • Podczas studiów wielu studentów chwyta się pracy dorywczej (oczywiście pełen szacunek dla tych ludzi, wymaga to niemałego wysiłku), a po studiach często pozostają przy pracy niezwiązanej ze swoim wykształceniem.
  • Niestety po zakończonej edukacji często następuje EFEKT BUMERANGU, czyli powrotu do rodzinnego domu.

Dlaczego tak się dzieje?

  • Media oraz przemysł filmowy kreują życie studenckie jako czas najlepszej zabawy – słusznie, jednak w tej powszechnej sielance nie ma mowy o jakiejkolwiek odpowiedzialności za własne życie, co więcej – za własne marzenia.
  • Pokolenie PRL-u pragnie dla swych pociech szczęścia, osiąganego mniej wyboistą drogą aniżeli ich osobiste, dlatego zachęca dzieci do przedłużania „młodości” studiami.
  • Młodym ludziom wpaja się idee STANDARDOWEGO ŻYCIA = szkoła, studia, praca, dom, dziecko = STABILIZACJA.


Tym oto sposobem oddajemy życiowe stery KOMUŚ. Pod płaszczykiem wolności jesteśmy sterowani i nie poczuwamy się do żadnej odpowiedzialności za WŁASNE MARZENIA. Nie dokonujemy wyborów na podstawie osobistych predyspozycji i preferencji, ale na podstawie bezpieczeństwa zwanego komfortem.

Nie jestem przeciwnikiem edukacji, zupełnie przeciwnie. Sądzę jednak, że pojęcie edukacji zostało spłycone to pojęcia studia, a studia postrzega się bardziej w kategoriach stylu życia aniżeli edukacji.


Młodzi ludzie są wypełnieni życiową energią i ogromnym twórczym potencjałem, dlatego też okrutną jest manipulacja do wykorzystywania tego, namiętnie określanego „najpiękniejszym w życiu”, czasu tylko i włącznie na beztroskę.

Tak zwana młodość, proszę mi wierzyć, jest nie najlepszym, ale najskuteczniejszym czasem rozwoju. Natomiast na rozwój jest znacznie więcej sposobów aniżeli te powszechne, ogólnodostępne.


Człowiek to indywidualność, jednoosobowy zestaw geniuszu, ale usilnie próbuje się ośmieszyć tego typu stwierdzenia.

Tak więc mamy 2015 rok, Polska:
  • media to nadal narzędzie zabijające wszelki indywidualizm jednostki ludzkiej
  • przez propagowanie NIE ZDROWEGO, ale FIT trybu życia wyjątkowo przedmiotowo postrzega się człowieka
  • polityka wciąż pozostaje karykaturalnie fałszywa
  • brak spójności pokoleń oraz medialne triki stale nakręcają machinę powierzchownie stereotypizującą ludzkie cele
  • dziś także drastycznie wpaja się bezrefleksyjny kult pracy w kategoriach „kariery”
  • w kwestii karmienia fałszywymi przekonaniami o międzynarodowych przyjaźniach państwa polskiego także nie zmieniło się nic
  • absolutna redukcja tematów niewygodnych – nic dodać nic ująć

Drodzy czytelnicy,
Żyjemy w psychologicznym NEO-PRL-u i tylko zgłębianie poczucia własnej wartości, indywidualności i niezmierzonego potencjału oraz DĄŻENIE DO GŁĘBOKIEJ SAMOŚWIADOMOŚCI może nam pomóc w budowie tarczy, odpierającej manipulację.



Dopiero po odparciu TYCH zbędnych rad „doświadczonego świata”, zaakceptowaniu TEJ osobistej spektakularności i ponownym odkryciu TYCH zupełnie własnych marzeń, jesteś w stanie określić REALNY CEL Twojego indywidualnego życia.




poniedziałek, 30 marca 2015

WIOSENNE PRANIE

„Zakładam bloga.. No! No to zaczynam.. ”

– i na myśl przychodzi figura bezbłędnie modnej Carrie Bradshaw, kobiety tak zwanej „trzy w jednym”, perfekcyjnej felietonistki, wyzwolonej „it girl” i obłędnie niepoprawnej romantyczki. Zgodnie z przepisem Carrie, zaszywam się w moim prywatnym, stylowym do granic możliwości kącie, sięgam po kubek idealnie proporcjonalnej latte, porywam mój ekstra-babski koc i otwieram wrota natchnienia, zwane notebookiem.



Ach.. cudo.. !

Jednak okazuje się, że czasem należy przetrzeć okulary (gdy okazują się już nazbyt różowe), otworzyć oczy nieco szerzej (zdając sobie sprawę, że to Poland a nie New York), a zaraz potem rozdziawić usta, próbując łyknąć haust natchnienia, umykającego z powietrzem. No i mniej więcej wtedy okazuje się, że ono wcale tak łatwo się nie da.. Bywa nieuchwytne.

Tak więc wyruszam w pogoń za natchnieniem, rozlewając po drodze idealnie wyważoną latte (wcale jej nie lubię). Opuszczam stylowy kąt, ślizgając się na krawędzi babskiego koca i takowym ślizgiem docieram na środek przykurzonej podłogi, lądując (dość twardo i z wyraźnie zauważalnym impetem) na czterech literach. Szczęśliwie, owym niemalże zapaśniczym ciosem, przygniatam natchnienie! Pozwalam mu odklepać: 1, 2, 3!

– i jest już moje..


**********


Dzień dobry Drodzy i Kochani :)

No wreszcie – wiosna! Albo coś tego rodzaju.


Wiosna – ptaki, kwiaty, słońce, ciepło, długie spacery, romanse, radość życia.. Ful natura!

A teraz poważnie – WIOSNA – „pompujemy pośladki!”, „zrzuć zbędne kilogramy zaledwie w tydzień!”, „do lata pozostało już tylko 90 dni!”, „pomarańczowa skórka? – mamy na to sposób!”, „wiosną pozbądź się zbędnego stresu!”..

A później: „Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą”/ „Znajdziesz tylko w najwyższej jakości supermarketach”/ „Dziś tylko 99,99 zł !”


**********


Polakom stale zarzuca się powszechnie już znane „zacofanie”. Wciąż pozostajemy „za” oraz „w tyle”. Istnieją kwestie, wobec których owe frazesy są uzasadnione jednakże zdecydowanie częściej stosujemy je zupełnie nieobiektywnie i stereotypowo.

Z jednej strony „najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny”, a z drugiej wciąż pozostają „ZA” „podrasowanymi” rówieśniczkami z innych stron świata.

Z jednej strony „Polacy nie gęsi i swój język mają”, a z drugiej wciąż próbują dogonić zachodnie trendy.

No i z jednej strony „Polak potrafi”, a z drugiej co raz bardziej chciałby umieć jak Amerykanin.


**********


Manipulacja



W psychologii oraz socjologii forma wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała cele manipulatora.

Powyższa definicja nie zrobi na nikim wrażenia, wszyscy doskonale ją znamy. Jednak przerażający jest fakt, w jak niskim stopniu jesteśmy zdolni przeciwstawiać się wszechobecnej manipulacji.

Oczywistym jest, iż w zachętach związanych z dbałością o swoją sylwetkę, zdrowe żywienie czy aktywne działanie nie ma absolutnie niczego zdrożnego, wprost przeciwnie, to doskonały pomysł!

Stale wzrasta liczba osób potrzebujących fachowej pomocy terapeutów, coachów, trenerów, psychologów, psychiatrów. To wspaniała tendencja, ponieważ coraz mniej wstydzimy się występować o pomoc.

Niepokojący jest jednak inny fakt.

Rzeczywiście, istnieją sytuacje, w których bezwzględnie wskazane jest ubieganie się o fachową poradę, ale teraz zatrzymaj się i pomyśl:

Ile razy w ciągu dnia zaglądasz na rozmaite fora internetowe aby zdecydować:

  • Co zjeść na śniadanie ?
  • Co przywdziać do południa ?
  • Co przywdziać popołudniu ?
  • Co zjeść na obiad ?
  • Co podarować w prezencie ?
  • Jak przeprosić ?
  • Jak „zagadać” ?
  • Jak schudnąć ?
  • Jak zachować się przy jego/jej rodzicach ?
  • Jak, Co, Gdzie, Kiedy (…) ?

Niesamowite, prawda?

Niezależnie od statusu społecznego, poziomu wykształcenia, inteligencji i grubości portfela, wystawiamy się, jak żywe cele, na imponujące oddziaływanie manipulacji. Pragniemy stale skracać sobie drogę i przyspieszać naturalne życiowe czynności, co czyni nas jeszcze bardziej podatnymi na cudze wpływy.

Dusimy i zamiatamy pod dywan nasze specyficznie ludzkie cechy, przysposobienia i zdolności, zwłaszcza kreatywność!

Często wypowiadamy się na forum, podkreślając naszą niezależność i wysokie poczucie wartości, a niestety w wielu z nas od lat drzemią pielęgnowane przez cichą manipulację KOMPLEKSY. Z biegiem czasu skrywamy je głębiej i głębiej, aż w pewnym momencie zaczynają nas dotkliwie uwierać.

Co jest przykre?

W znacznym stopniu manipulacja medialna dotyczy ludzkich marzeń. Od dziecięcych lat jesteś bombardowany treściami odnoszącymi się do: rywalizacji, dążenia do sukcesu w wielu sferach życia JEDNOCZEŚNIE oraz do strachu o Twoją przyszłość.

Właśnie, to jest chyba najgorsza zmora.. Wzrastasz z rozwijającym się poczuciem strachu, że: nie BĘDZIESZ wystarczająco przystojny, odpowiednio kulturalny, bezpiecznie majętny, całkowicie zdrowy.

Dlatego często rezygnujesz z dziecięcych marzeń, które zwykle wiążą się z Twoimi autentycznymi talentami i predyspozycjami. Wyrastasz na PERSONĘ ZAPROGRAMOWANĄ na marzenia, a nie marzącą.

Marzysz o stabilności, równowadze, spokoju. To piękne, że chcesz żyć spokojnie i uczciwie, ale wierz mi, że człowiek nie zaspokaja głodu witalnego, spełniając BEZPIECZNE MINIMUM.

Dzięki swojej osobistej kreatywności budujesz realne marzenia, które MAJĄ PRZYSZŁOŚĆ.


**********


Może właśnie Tobą manipuluję, ale niech ta manipulacja sprawi, że przetrzesz swoje różowe okulary :)



Wcale nie jesteśmy „ZA”, wcale nie musimy nadrabiać. Nasza kulturowa, zdrowa konserwatywność daje szansę na odpieranie wszechobecnej, niekorzystnej manipulacji.

Nie jesteś bezradny, nie musisz szukać poklasku dla swoich decyzji na każdym kroku. Dziel decyzje na te, w których podejmowaniu możesz wykorzystać potencjały Twojej zupełnie indywidualnej KREATYWNOŚCI i na takie, w których faktycznie warto skonsultować się z innymi.

O ile ciekawsze i bardziej wartościowe staną się dyskusje, jak wiele nowych rozwiązań przyniesie codzienność, kiedy każdy z nas uruchomi OSOBISTE POKŁADY INDYWIDUALNEJ ENERGII UMYSŁOWEJ.


**********


Nienachalnie zachęcam was do indywidualnej odpowiedzialności za swoje życie :)



Chociaż rzeczywistość to nie „Seks w wielkim mieście”, są szanse, że uczynisz swoje życie równie ekscytującym..

W "głębszym" tego słowa znaczeniu ;)





Całuję, a poniżej serwuję coś na deser :)




Butelka nawiązuje kształtem do kobiecej (fit) sylwetki oraz odwołuje się do wartości narodowych.




Butelka nawiązuje kształtem do sylwetki staropolskiej gospodyni (podkreślony biust, niżej – luźna sukienka).




Reklama niemieckiego marketu Kaufland.





Proporcje standardowych lalek barbie wobec realnych 
proporcji nastolatki i kobiety.


czwartek, 8 stycznia 2015

EPIDEMIA ANALFABETYZMU MORALNEGO


Budzę się, wstaję (a raczej usiłuję pobudzić osobistą siłę woli do uroczystego powstania z łóżka), mijam lustro, po omacku pełzam do łazienki, następnie starannie dźwigam jedną z powiek, po czym zachęcam drugą do zaczerpnięcia przykładu z poprzedniczki. Przemywam twarz (a raczej jej poranny, wykrzywiony prototyp) odpowiednio nieprzyjemnie lodowatą wodą i dopiero teraz osiągam pierwsze stadium porannej świadomości.

Tradycyjnie działam w pośpiechu, ponieważ mój pokój zwykł, całkiem złośliwie, przyjmować atmosferę, nie wagonu, ale całego peronu sypialnego, podstępnie kierując nieprzytomny palec wskazujący na opcję (kolejne) drzemki.
Z owej przyczyny nie zdążam wkroczyć w następne stadia pożądanej świadomości, posilane śniadaniem i chwilą refleksji. Tak więc, wraz z moim tylko półprzytomnym mózgiem, wyruszamy na podbój dnia. I właśnie mniej więcej w ten sposób – codziennie.

Mijają dni, lata, miesiące, a my, stale i niezłomnie, kroczymy przez życie z naszymi półprzytomnymi mózgami. Wciąż budzimy się zbyt późno by zdążyć zauważyć, iż nasz mózg nie nadąża za nogami. Nie widzimy, że dawno należało zafundować mu siłownię albo chociaż mały rozruch.

W jego uroczej półprzytomności, zdążył pochłonąć wszelkie treści, zaczepiające go podczas gonitwy  za nogami. Tak więc bezrefleksyjnie skosztował lektury, nie miał jednak zbyt wiele czasu. Łatwiej przyszło mu pochłonięcie filmu, nie musiał się przy tym nadwyrężać.. Cwaniak. Ale kiedy natknął się na Internet, uznał, że teraz ma już wszystko. Nie musi już dłużej utrzymywać relacji z wyobraźnią.. Co za ulga!



Teraz już nasz samotny mózg, z nadwagą internetowych, niezweryfikowanych treści, jest syty – może przestać gonić nogi, nie dostrzega dalszego celu pościgu.

Czyli całkiem NIE dawno, dawno temu i trochę bliżej niż za górami i za lasami, osobiście zainfekowaliśmy nasz mózg wirusem bezrefleksyjności, obojętności i braku ambicji. Po modyfikacji genetycznej, która nastąpiła po spopularyzowaniu portali społecznościowych i innych, szeroko pojętych mas-mediów, wirus wywołał niemalże nieuleczalny MORALNY ANALFABETYZM.
Owe schorzenie stale postępuje i zwiększa zasięg:
  • UCZNIOWIE bezrefleksyjnie „łykają” materiał szkolny (tylko i wyłącznie szkolny) oraz jego luki
  • ABSOLWENCI wyprawiają się do krain mlekiem i miodem płynących, zwanych studiami.. Które to, po okresie od trzech do pięciu lat, magicznie zamieniają się w wypełnione echem pustkowia
  • wytrwali GLADIATORZY codziennie wyruszają do na arenę, zwaną korporacją, by pielęgnować starannie przydzielone, rodzinne dziedzictwo tak zwaną P O S A D Ę - by zarabiać pieniądze.. Zastępujące im chwilowo zamrożone marzenia

Drodzy UCZNIOWIE, ABSOLWENCI i KORPORACYJNI GLADIATORZY!
Usiądźmy nad swoim życiem, zaprośmy nasz mózg i wyobraźnię. Może nie wyglądają, ale tworzą niezwykle zgraną parę. Zatrzymajmy epidemię Moralnego Analfabetyzmu, będąc krytycznymi wobec serwowanych nam, tłustych treści. Wybierajmy to, co karmi nasz umysł, a nie tuczy sumienie. Bądźmy wybredni i naprawdę.. Biegnijmy dopiero znając cel pościgu.



Żaden tytuł, pochwała ani pieniądz nie stanowią A N T I D O T U M na moralną epidemię…


Jedyna metoda to zainwestowany CZAS i wnikliwa INTROSPEKCJA.. A mózg to najlepiej oprocentowana lokata.

wtorek, 6 stycznia 2015

Na Dzień Dobry

Dzień dobry drodzy goście :)


Zdaję sobie sprawę, iż tytuł bloga może niewiele zdradzać więc jestem winna pewne wyjaśnienia.
Przez dłuższą chwilę męczyła mnie chęć podzielenia się moimi obszernymi przemyśleniami z równie obszernym gronem odbiorców i dyskutantów.

Po wykończeniu mojej osobistej rodziny metodą supergadulstwa, postanowiłam rozpocząć nękania na szerszą skalę. Dlatego pojawiam się tutaj.

Mam na imię Izabela i z ogromną przyjemnością podzielę się z wami moimi psychologicznymi
i społecznościowymi zainteresowaniami w postaci zamieszczanych tu treści.

Mam nadzieję, iż nie jesteście rozczarowani, zdając sobie właśnie sprawę, iż nie trafiliście na bloga modowego. Ale bez paniki, nie zabraknie tu tematów równie gorących i modnych, jak ostatni pokaz Victoria's Secret.

Zupełnie nienachalnie mam nadzieję, iż znajdziecie tu coś dla siebie.

Ciepłe pozdrowienia z zaplątanej głowy!